Na zakończenie Roku Kardynała Stefana Wyszyńskiego prezentujemy artykuł ks. Waldemara Turka o pobytach bł. kard. Wyszyńskiego w Rzymie i jego spotkaniach z papieżami. Artykuł ukazał się drukiem w Tygodniku IDZIEMY w październiku br. (nr 43/2021). Zamieszczamy go na naszej stronie za zgodą Autora i Wydawnictwa.
Prymas ad limina
Przyjazdy bł. kard. Stefana Wyszyńskiego do Rzymu i jego spotkania z papieżami przeszły do historii.
Trwa wizyta ad limina Apostolorum biskupów polskich: hierarchowie sprawują Eucharystię w bazylikach większych, spotykają się z papieżem Franciszkiem, rozmawiają z przedstawicielami dykasterii Kurii Rzymskiej, odwiedzają działające w Rzymie polskie instytucje. Trochę trudno uwierzyć w to, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu, w czasach komunistycznych, takie wizyty w Wiecznym Mieście były dla wielu pasterzy z naszego regionu Europy niemożliwe albo przynajmniej mocno utrudnione. Tak było w przypadku kard. Stefana Wyszyńskiego, wyniesionego niedawno na ołtarze. Warto wrócić do tych spotkań, aby niektórym przypomnieć, a innym przybliżyć ten mniej znany aspekt życia i działalności nowego błogosławionego.
U PIUSA XII
Mianowany w 1948 r. arcybiskupem gnieźnieńskim i warszawskim, pierwszą podróż ad limina odbył wiosną 1951 r. Spotkał się wtedy dwukrotnie (9 i 27 kwietnia) z papieżem Piusem XII, z którym przeprowadził długie rozmowy. Prymas poinformował biskupa Rzymu o sytuacji Kościoła w Polsce, o nowym ustroju i jego stosunku do religii, o ziemiach zachodnich. Nie ukrywał przejawów kampanii wrogości ze strony reżimu komunistycznego w stosunku do papieża.
Kiedy powrócił z Rzymu, napisał do wiernych z Gniezna: „Obecnością naszą w Rzymie stwierdziliśmy, że nawet w zmiennych okolicznościach społecznej przebudowy świata, Kościół nie przestaje być opoką, na której najbezpieczniej buduje się wszelki ład społeczny, w duchu miłości, sprawiedliwości i pokoju. (…) Zaświadczyliśmy wobec całego świata, że Polska jest katolicka, że trwa przy Ojcu świętym i że katolicka chce i może pozostać”.
Na następną podróż prymasa do Rzymu trzeba było czekać sześć lat. W międzyczasie, dokładnie 29 listopada 1952 r., arcybiskup gnieźnieński i warszawski został mianowany kardynałem; nie pozwolono mu jednak udać się do papieża, aby odebrał insygnia związane z tą godnością. Mógł to uczynić dopiero w maju 1957 r., po bolesnym, ale i owocnym pod wieloma względami trzyletnim okresie internowania, o którym mówiono wiele także na Zachodzie. Nic więc dziwnego, że podróżującego pociągiem Prymasa witały na trasie przejazdu delegacje władz cywilnych i kościelnych, a także licznie zgromadzeni wierni. Tak było w Tarvisio, Udine, Treviso, Wenecji, Padwie, Bolonii, Florencji i wreszcie w Rzymie. Tym razem prymas spotkał się z papieżem Piusem XII trzykrotnie i odebrał od niego insygnia kardynalskie. Papież poświęcił także obraz Matki Bożej Częstochowskiej, który później wędrował po Polsce w ramach Wielkiej Nowenny, przygotowującej naród polski do obchodów tysiąclecia chrztu.
STARANIA O ŚWIĘTYCH
W czasie rozmów zarówno z biskupem Rzymu, jak i jego najbliższymi współpracownikami z dykasterii Kurii Rzymskiej prymas poruszał kwestię normalizacji życia kościelnego na ziemiach zachodnich, stosunków Kościół – Państwo, jak też Stolica Apostolska – Polska Ludowa, nominacji biskupów, ustanowienia zespołów roboczych do stałych kontaktów. Prymasowi bardzo zależało na tym, aby zaczęto procesy beatyfikacyjne i kanonizacyjne Polek i Polaków odznaczających się świętością życia. Był osobiście przekonany, że było ich wiele także w najnowszej historii. Stąd składał wizyty w Kongregacji ds. Świętych, pisał do niej oficjalne listy i bardzo zabiegał na różne sposoby, aby sprawy polskich kandydatów na ołtarze posuwały się naprzód.
Otrzymawszy specjalne pełnomocnictwa od Stolicy Apostolskiej, które obejmowały nie tylko Polskę, ale i pozbawionych własnego ordynariusza katolików za naszą wschodnią granicą, rozmawiał w kompetentnych dykasteriach także na temat ich potrzeb duszpasterskich.
Z tym pobytem kardynała we Włoszech łączy się jeszcze jedno, wydawałoby się trochę przypadkowe spotkanie. Zarówno w drodze do Rzymu, jak i w czasie powrotu do ojczyzny zatrzymał się on w Wenecji, gdzie był gościem patriarchy Angelo Roncallego, z którym nawiązał serdeczne więzi przyjaźni. Sam o tym pisał w liście zaraz po jego wyborze na Stolicę Piotrową: „W czasie naszej pamiętnej podróży do Rzymu (…) okazał nam on wiele braterskiej dobroci, przygotował miłą wędrówkę po mieście i osobiście towarzyszył nam, pokazując najcenniejsze zabytki miasta (…). Dzisiejszy Papież opowiadał wówczas (…) o swej pracy wśród ludów chrześcijańskich Bałkanów i okazywał wielką znajomość dziejów i kultury naszego Narodu; zna osobiście szereg miast polskich; odwiedził również i Częstochowę”.
W CZASACH SOBORU
Jeszcze przed rozpoczęciem Soboru Watykańskiego II i podczas jego obrad kard. Wyszyński kilkakrotnie spotkał się z papieżem Janem XXIII, któremu mówił o tym, jak Kościół w Polsce wspomaga sobór, wspominając także czuwania w sanktuarium na Jasnej Górze i w parafiach. Cieszył się, że następca św. Piotra tak bardzo interesował się Kościołem w Polsce i zadawał wiele pytań dotyczących różnych przejawów jego działalności. W szczególnych okolicznościach odbyło się ostatnie spotkanie prymasa Polski z papieżem, który borykał się już z wieloma dolegliwościami zdrowotnymi. Miało ono miejsce 20 maja 1963 r. w Torre San Giovanni, w wieży, która znajduje się w Ogrodach Watykańskich. Kiedy dwa tygodnie później Jan XXIII umierał, miał przed oczyma obraz Matki Bożej Częstochowskiej, podarowany mu przez księdza prymasa w 1961 r.
Konklawe, które odbyło się w czerwcu 1963 r., z udziałem kard. Stefana Wyszyńskiego, wybrało na papieża arcybiskupa mediolańskiego Giovanniego Battistę Montiniego. Nowy papież był znany metropolicie gnieźnieńsko-warszawskiemu zarówno z jego wizyty w Mediolanie, jak i z prac synodalnych. Paweł VI darzył prymasa Polski wielkim zaufaniem i szacunkiem i dostrzegał jego rolę nie tylko dla Kościoła w kraju, ale także dla całej Europy, zwłaszcza dla jej bloku wschodniego, znajdującego się pod wpływami sowieckimi.
W 1964 r. prymas w obecności Pawła VI wyraził nadzieję, że następca św. Piotra będzie miał możliwość przyjazdu do Polski na obchody milenijne. W listopadzie 1965 r. papież Montini powiedział do przełożonego generalnego paulinów, że jego dawny już pobyt na Jasnej Górze nie był ostatni, dając do zrozumienia, że bardzo mocno bierze pod uwagę pielgrzymkę do kraju nad Wisłą w roku milenium chrztu świętego, która jednak, niestety, z przyczyn niezależnych od papieża, nie doszła do skutku…
W okresie obrad Soboru Watykańskiego II prymas częściej bywał w Rzymie, biorąc udział we wszystkich jego sesjach. Był członkiem Centralnej Komisji Przygotowawczej; w czasie pierwszej sesji należał do Sekretariatu do spraw Nadzwyczajnych, a od drugiej sesji został powołany do Prezydium Soboru. W sumie w auli soborowej wypowiadał się oficjalnie dziesięć razy. Szczególnie bliska była mu tematyka maryjna i bardzo zabiegał o to, aby jeden z rozdziałów Konstytucji dogmatycznej „Lumen gentium” był poświęcony właśnie Matce Bożej. Podobnie z jego inicjatywy episkopat Polski przedstawił Pawłowi VI memoriał, w którym prosił o to, aby wprowadzono do nauczania soborowego tytuł Maryi Matki Kościoła.
PO PRAWICY PAPIEŻA
Inaczej sytuacja przedstawiała się później, zwłaszcza w roku uroczystości milenijnych. Już w styczniu 1966 r. prymas nie otrzymał paszportu i tak było przez ponad dwa lata. Dopiero w listopadzie 1968 r. mógł ponownie przybyć do Wiecznego Miasta i starał się od tego czasu przyjeżdżać tutaj regularnie, zwykle raz do roku, aby być w stałym kontakcie z papieżem i dykasteriami Kurii Rzymskiej. Niekiedy przybywał z racji szczególnych wydarzeń, jak beatyfikacja o. Maksymiliana Kolbego (17 października 1971 r.) czy pielgrzymka narodowa w Roku Świętym 1975 (6–12 października).
Kard. Wyszyński, wraz z kard. Karolem Wojtyłą, brał udział w pierwszym konklawe w 1978 r., na którym został wybrany na papieża ówczesny patriarcha Wenecji Albino Luciani. Ksiądz prymas przed powrotem do Warszawy spotkał się z nowym papieżem i poruszył niektóre sprawy dotyczące sytuacji Kościoła w Polsce.
Wybór kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową 16 października 1978 r. „umocnił” pod wieloma względami także pozycję prymasa wobec komunistycznych władz w Warszawie. Sam papież od początku dawał wyraźne znaki ogromnego szacunku i wdzięczności wobec kardynała. Jest rzeczą charakterystyczną, że prymas był po prawej stronie papieża już w czasie jego pierwszego błogosławieństwa urbi et orbi, a podczas Mszy świętej inaugurującej pontyfikat Jan Paweł II wypowiedział słowa, które przeszły do historii: „Nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego Papieża Polaka, który dziś pełen bojaźni Bożej, ale i pełen ufności rozpoczyna nowy pontyfikat, gdyby nie było Twojej wiary, nie cofającej się przed więzieniem i cierpieniem, Twojej heroicznej nadziei, Twego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła, gdyby nie było Jasnej Góry i tego całego okresu dziejów Kościoła w Ojczyźnie naszej, które są związane z Twoim biskupim i prymasowskim posługiwaniem”.
Warto przytoczyć w tym miejscu mniej znane słowa prymasa, wypowiedziane w Rzymie w jezuickim kościele Il Gesù zaraz po wyborze papieża Polaka: „Dzisiaj wszyscy napełnieni jesteśmy niewypowiedzianą radością, serca nasze nabrzmiałe są wielkim przeżyciem. W takiej chwili musimy pamiętać, że na tę radość składa się ponad dziesięciowiekowy związek Polski z Kościołem rzymskokatolickim, który dał nam Ewangelię, krzyż, kapłaństwo, Eucharystię”.
Kontakty papieża Jana Pawła II z kard. Wyszyńskim stawały się jeszcze bardziej intensywne w miarę mijających miesięcy i lat, na różnych płaszczyznach działalności Kościoła powszechnego i Kościoła w Polsce. Wystarczy wspomnieć niektóre audiencje dla Polaków, pamiętną pielgrzymkę Jana Pawła II do Polski w 1979 r., wizyty papieża w różnych instytucjach polskich działających na terenie Rzymu, aż do pamiętnej rozmowy telefonicznej podczas choroby prymasa i pobytu papieża w klinice Gemelli po zamachu na placu św. Piotra.
Dzisiaj, po beatyfikacji kard. Stefana, wszystkie te spotkania, rozmowy, gesty nabierają jeszcze innego znaczenia; były one znakiem i przejawem bardzo głębokiej duchowej przyjaźni, jaka może istnieć między osobami autentycznie dążącymi do świętości.
W artykule wykorzystano niektóre teksty i cytaty zamieszczone w „Duszpasterzu Polskim za granicą” 141 (1981) 4.
Commenti