Artykuł Jana Kielewicza pt. “Bologna liberata” ukazał się w 1945 roku na łamach PARADY – Dwutygodnika Ilustrowanego Armii Polskiej na Wschodzie (nr 11/1945, s. 4-5). Poniżej zamieszczamy jego fragment wraz z kilkoma zdjęciami oraz numer 11/1945 PARADY do pobrania w formacie PDF. Zdygitalizowane czasopismo znajduje się w zbiorach Wojskowej Biblioteki Cyfrowej ZBROJOWNIA. PRZEJDŹ DO CZYTELNI>>>

Rano, w godzinę po zdobyciu Bolonii, przybywam do miasta na rozklekotanym wozie BBC. Tłumy, niezliczone tłumy wyległy na ulice. Przejechać nie można, tak ciasno od różnobarwnego mrowia ludzkiego. Wiwatowania, okrzyki, wrzaski. Łopocą chorągwie alianckie na wieżach S. Luca i S. Michele, powiewają na wszystkich bodaj domach, balkony udekorowane są dywanami, ściany – odezwami do ludności i sloganami. Entuzjazm nie do opisania. Uśmiechnięte, rozradowane twarze, życzliwe gesty i okrzyki, naręcza kwiatów. Evviva Polonia! Evviva nostri liberatori!

Od strony północnej wkraczają do miasta oddziały włoskie. Ci budzą jeszcze wiekszy entuzjazm. Są obwieszeni sztandarami włoskimi, nawet muły mają przypięte trójbarwne kokardy. Po mieście uwijają się partyzanci, dumni i radośni, jakby to oni byli bohaterami dnia. Jest wśród nich dużo młodych kobiet. Na jednym z wozów dostrzegam uroczą dziewczynę w granatowym kombinezonie. Uśmiecha się perlistym dwurzędem ząbków, wiatr rozwiewa jej przebogatą złotą czuprynę. W rękach trzyma rewolwer i granat niemiecki. Wygrażanie bronią w zdobytym już mieście jest co najmniej niepotrzebne. Ale podoba mi się ten partyzant. Z takim wrogiem spotkałbym się w każdym miejscu i czasie…
Na placach Vittorio Emanuele i del Nettuno oraz na ulicach stoją czołgi. Inne dudnią po bruku ulic, za nimi terkoczą kariery i wozy pancerne. Żołnierze nasi spoglądają z wysokości wozów na rozentuzjazmowany tłum, oddają uśmiechy i pozdrowienia, ale nie podzielają ogólnej radości. Są raczej poważni, smutni. Nurtująca, wzmagajaca się zawiść atakuje serca. Miasto jest wolne za wyjatkiem przedmieść prawie nie uszkodzone, za dzień, za dwa wróci ono do normalnego życia. Pomału, a znikną gruzy, uporządkuje się domy, ustabilizuje się życie mieszkańców.


A my? My chyba pójdziemy dalej na północ. Będziemy dalej oswobadzać miasta i wsie, dalej toczyć krwawe boje, bo przecież wszystkie drogi prowadzą do Polski.
A ta Polska jest coraz bliższa, coraz bliższa a tak niemiłosiernie daleka.

POBIERZ ARTKUŁ W FORMACIE PDF>>>
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Bolonia raz jeszcze dziękuje Polakom>>>
Commenti